|
rozwody.pl Rozwód czy separacja? Decyzja należy do Państwa. Porozmawiajcie z psychologami, prawnikami i tymi, którzy przez to przechodzili.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 13:47, 21 Sie 2007 Temat postu: jak nabrac szacunku do siebie? |
|
|
jestem po slubie 6 lat.. mieszkamy sami, nie mamy dzieci, tylko psa. O dzieciach na razie nie rozmawiamy, w ogole nie rozmawiamy. Czuje sie jakbym walila glowa w sciane... maz pracuje z komputerami... w domu takze, albo gra, wydaje sporo pieniedzy na elektroniczne pierdolki na allegro, jesli chodzi o finanse, placi tylko rachunki, do zycia sie nie doklada a na wspolne konto nie wyraza zgody. Nie pyta mnie o to, jak minal mi dzien, nie przytula, nie caluje, nie wpada na pomysl pomagania mi w domu, mimo faktu,ze ja dosc jasno komunikuje moje oczekiwania. Sporo rozmawiamy, choc o uczuciach i naszym zwiazku potrafi rozmawiac tylko przez maile albo chat na skype. Kiedy siedzi obok mnie nie mowi na ten temat, nie umie sie otworzyc. To racjonalista, ktory mowi " bedzie, co ma byc" kiedy ja potrzebuje, zeby po prostu nie mowil nic i zeby otulil mnie ramionami. Kocham go jeszcze chyba... dlatego walcze, akceptuje Jego warunki ( mam schudnac 20 kilo - mam nadwage, fakt, bo jesli nie schudne, nie bedzie dobrze miedzy nami - to cytat z mojego meza) Tak wiec sprowadzona do poziomu zbednej kupy tluszczu popatrzylam dzis w lustro i nie mialam szacunku dla osoby, ktora w nim zobaczylam. Maz mowi,ze sie wypalil przez moja nadwage... mielismy starac sie, probowac, ale on powiedzial,ze dopoki ja nie schudne on nie ma sily sie starac.. wygodne rozwiazanie.. W kazdym badz razie okropnie boje sie tego, co potem. Boje sie samotnosci, samotnych wieczorow... a przeciez chce miec dzieci i mam w sobie duzo milosci.... Boje sie tego, czego nie znam ... teraz codziennie ktos trzaska drzwiami, tupie .... Jak wyjsc z tej marni, macie jakis pomysl ?
Zagubiona
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mirabell
Dołączył: 23 Sie 2007
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Czw 16:20, 23 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Witaj.
Wiem co przezywasz obecnie tez jestem w podobnej sytuacji czekam na męża jak przyjdzie z pracy i mamy poważnie porozmawiac co dalej z nami będzie.
Czytając Two początek miałam wrażenie że czytam swoje słowa jota w jotę, mój mąż także zajmuje sie komputerami, także nie angazuje sie w życie domowe, każdą wolną chwilę pracuje prowadzi własna firmę, ale to mnie różni od Ciebie że my mamy 11 letnie dziecko.
Tez nie potrafi okazywać uczuć a może poprostu wypalił sie już.
Jest mi bardzo ciężko jesteśmy ze sobą 13 lat, 13 kwietnia braliśmy ślub i chyba to jednak pechowa 13.
Najgorsze jest to że ja go nadal kocham, to on chce odejść bo niby męczy się ze mną.
Dziś dostałam e-maila od przyjaciółki która oferuje mi abym przyjechała do niej i zamieszkała z nią, hm ona tez odeszła od męża.
Nie wiem co sie dzieje z tymi facetami, wiem że pewnie duzo jest także mojej winy w tym że tak jest pomiędzy nami, ale ja naprawdę starałam sie jak mogłam utrzymać ten związek. Poświęciłam sie całkowicie wychowaniu dziecka bo tak on chciał, zrezygnowałam z pracy i zajęłam sie domem a teraz po tych 13 latach bycia razem nie mam nic oprócz ukończonej niedawno matury i zaliczonego I roku studiów.
Tez mi jest ciężko odnależć sie w tej sytuacji, ale powiem ci jedno gdyby mój mąż powiedział mi coś takiego jak Tobie, gdyby jedynym warunkiem było zrzucenie zbednych kg zrobiłabym to za wszelką cenę a potem kopnęła go w 4 litery.
Wiem najłatwiej jest radzić komuś innemu lecz to my same pozostajemy z wielona pytaniami bez odp.
Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
samotna
Gość
|
Wysłany: Śro 11:52, 07 Lis 2007 Temat postu: jak nabrać szacunku do siebie? |
|
|
Witaj,
Jestem po ślubie trzy lata. Mamy 2 letnią córeczkę. Od prawie dwóch lat mój kochany mąż zaniedbuje rodzinę. Godzinami potrafił siedzieć przed komputerem, grając w jakieś gierki, nie dokładał przysłowiowej złotówki na utrzymanie rodziny, swoja pensje miał do własnej dyspozycji. Nie pomagał w domowych obowiązkach. w związku z tym, że nie próbował się zmienić w żaden spoób, w maju tego roku poprosiłam go żeby się wyprowadził z mieszkania, co tez uczynił. W lipcu odkryłam , że ma kochankę, czego oczywiście sie wyparł. W zeszłym roku miałam bardzo poważny wypadek samochodowy i dopiero teraz wracam do zdrowia, ale nawet to w żadnym stopniu nie wpłynęło pozytywnie na nasze wzajemne stosunki. Okazało się, że mój mąż oprócz tego że żył na mój rachunek zaciągał kredyty bez mojej wiedzy. Pewnego dnia powiedziałm sobie dość i postanowiłam zamknąć rozdział mojego życia pt. "małżeństwo". Nie jest to łatwe ale nie widzę innego wyjścia. Oparciem dla mnie jest tylko moja mama i najblizsza rodzina. Zarówno teściowie jak i szwagierka w ogóle nie interesują się tematem. Nie obchodzi ich to że synek narobił tylu kłopotów, nie pytają o mnie i o wnuczkę. Jest ciężko, ale przeciez życie trwa dalej. Dla mojego męża i naszego małżeństwa zrezygnowałam z dobrej pracy (poza miejscem zamieszkania), ale nawet tego nie potrafiła docenić.
Teraz wciska mi teksty o tym, że chce być blisko nam i pomagać na tyle na ile potrafi, a tak naprawdę w ogole się nami nie interesuje. Dziecko zabiera raz góra dwa razy w tygodniu na jeden dzień poczym nie zodywa sie.
Nie daj się dziewczyno zapędzić w kozi róg. Jeśli on uzależnia szczęście od twojej wagi to wybacz, ale coś kombinuje. Mój mąż tez zapewniał mnie, że stan mojego zdrowia nie ma wpływu na nasze małżeństwo, a na boku kombinował z jakąś panienką.
Inwestuj w siebie, a jeśli schudnięcie poprawi humor TOBIE a NIE MĘŻOWI to odchudzaj się właśnie dla siebie!!!!!!!
Staram się nie myśleć o przeszłości, bo to boli. Ja też boję się samotności i tego, że być może pewnego dnia moja córeczka powie, że u tatusia jest lepiej niż u mamy. Życze powodzenia i pozdrawiam gorąco.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anonim
Gość
|
Wysłany: Śro 19:41, 07 Lis 2007 Temat postu: Jak nabrać szacunku do siebie ? |
|
|
Witam, mój przypadek jest bardzo podobny. Jestem kobietą po 6 latach małżeństwa mam 3 letnią córeczkę. Jest mi bardzo ciężko, bo bardzo zawiodłam się na moim mężu. Miał być dla mnie wsparciem i opoką a stał się zwykłym niedorajdą. Zaufałam mu chciałam żeby był dla mnie wsparciem chciałm razem wspólnie planoważ nasze wspólneżycie.
W pewnym momencie naszego żeycia musiałam podjąć decyzję, która miała uratować nasze małżeństwo. No i dalej jesteśmy razem - dzisiaj nie wiem co do niego czuję, czasmi mam wszystkiego dość. Nie wiem ile jeszcze wytrzymam. Potrzebuje miłości, czułości, przytulania, ciepłych słów, i choć mówię mu o tym to on jest stary dziad, który myśli że już mu życie przeleciało, mam dosyć. Bo pracuję z młodymi ludźmi (sama jestem jeszcze bardzo młoda) i bardzo tęsknię za miłością. Na co dzień borykam się z problemami życia codziennego i czasmi jest mi bardzo ciężko, chciałabym się wtedy żucić w ramiona kochającego mężczyzny. Po prostu już mi się nudzi być z własnym mężem. Mam wilkoą ochotę na miłość, na kogoś komu będzie zależało na mnie. Bo gdy jest jakiś problem do rozwiązania mój mąż albo się nie oddzywa, albo uznaje mnie za wariatkę , mam już tego sedecznie dość.
I tak to nudne życie przy takim facecie się toczy, a moje młode lata uciekają i nikt mich nie zwróci, czy nie warto czasem pomyśleć o sobie, czy już nic od życia mi się nie należy. Jak można tak długo żyć w tak toksycznym zwiąku. Kidy musisz liczyć tylko na siebie, a mąż myśli tylko o swoich zainteresowaniach - hobby. Może zdrada to nic takiego złego, ktoś chociaż na chwilę się tobą interesuje, a może wyniknie z tego coś więcej, czasmi warto ryzykować, niż spędzić życie na użalaniu się nad sobą.
Jeszcze nie wiem co zrobię, muszę przedewszystkim myśleć o dziecku. Ale on nie zasługuje na to wszystko co ma.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
maxkantor
Dołączył: 18 Lis 2007
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
|
Wysłany: Nie 7:22, 18 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
witam
właśnie jestem po sprzeczce
i ona chce rozwodu
głupia sprawa ale nie moge spać
jesteśmy zamorzni morzna tak powiedzieć
10 lat temu miałem romans i z tego romansu jest dziecko z nią mam dwie curki dzisiaj sobie wypiliśmy i mi się rozwiązał język powiędziałem jej ze muszę powiedzieć curkom 21lat i14 lat ze mają brata 9 lat
i jest awantura a ja kocham wszystkich jednakowo
przepraszam ale jestam lekko podcięty
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
julka
Gość
|
Wysłany: Pon 15:04, 19 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
tak was słucham i..... przykro mi....
to co czytam bardzo mnie dotkneło...
sama przezywam złe chwile, myśle o rozwodzie. a dopiero jestem miesiąc po slubie. Nie moge sie z tym kim wogóle porozumeć, czuje jakbyśmy byli z innego świata, on ma swoje zdanie na dany temat, ja swoje, jestesmy całkiem inni, różni, nie znamy się. Jestem w 5 miesiącu ciązy, myśle że dopóki jestem młoda a mam 22 lata to mogłabym sie jeszcze zakochać i mieć kogoś z kim bym się dogadywała. Nie wiem co sie dzieje w dzisiejszym swiecie, moi rodzice przeżyli ze soba ponad 35 lat malżenstwa a ten swiat to schodzi na psy. Załuje ze nie zyje w innych czasach. Jest mi trudno, już w w 3 letnim związku było nam trudno, ale nie wiedziałam że po miesiącu małżeństwa bedzie jeszcze trudniej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ew8
Gość
|
Wysłany: Pon 12:14, 03 Gru 2007 Temat postu: separacia |
|
|
Witam. mam 24 lata, 2 lata temu zawarlam zwiazek malzenski a 8 niesiecy temu rozeszlismy sie,jestesmy w separaci.nie moge sie z tym pogodzic obwiniam sie za to,za nasze nie udane malzenstwo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
bad.kamil
Gość
|
Wysłany: Pon 16:55, 03 Gru 2007 Temat postu: A |
|
|
EW8 NAPISZ DO MNIE
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
bad.kamil
Gość
|
Wysłany: Pon 16:56, 03 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
malwi
Gość
|
Wysłany: Śro 14:40, 12 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Mi tez smutno gdy czytam ile dziewczyn jest w tak ciezkiej sytuacji. ja mam podobnie jak julka - moj maz nie jest zlym czlowiekiem, ale jestesmy kompletnie inni i nie mozemy sie dogadac, jego swiat i sposob zycia, rozumienie roznych spraw nie miesci mi sie w glowie. jest co prawda czuly, jest moim najlepszym przyjacielem i najblizsza osoba, ale cale 4 lata od slubu to pasmo udreki i walki o jakiekolwiek porozumienie. rozbijamy sie o kazdy szczegol i o najpowazniejsze sprawy. od miesiaca jestesmy w separacji, chociaz mamy ze soba kontakt. jemu bardzo zalezy zebym wrocila, wiem, ze mnie kocha, czesto wydaje mi sie ze ja jego tez, ale nie jestesmy w stanie stworzyc wspolnego zycia. kompromisy sa mozliwe tylko do jakiegos stopnia, a u nas jedno albo drugie musialo zrezygnowac wlasciwie z tego kim w ogole jest, musialoby zyc wbrew sobie. nie mowiac o tym, ze swiatopogladowo jestesmy bardzo rozni. minely 4 lata prob dogadania sie, o dzieciach myslec narazie nie mozna, to budzi we mnie panike, choc bardzo bym chciala. nie wiem jak to wszystko przezyc, jaka decyzje podjac, bo fakt - on nie jest taki zly, my sie po prostu calkowicie nie rozumiemy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 15:48, 18 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Witam. Jestem 5m-cy po ślubie w osobą, z którą przeżyłam 5lat. Po ślubie zaczęło psuc sie pomiędzy nami, czułam jak on oddala się. Dłużej pracował, nie wracał do domu tłumacząc sie dyżurem. dziś wiem że ma inną która jest w ciąży. On sam nie wie czy chce być z nia czy ze mną. Stwierdził ze jeśli mu wybaczę zostanie ze mną ale dziecko uzna. Ja sama nie wiem czego chcę. Kocham go i nie wyobrażam sobie życia bez niego...ale z drugiej strony chyba nie zniosę jego wyjzadów do dziecka. A jeśli sie nie zmieni i wciąż będzie mnie zdradzał? czy coś takiego można wybaczyć? Już nie wiem co myśleć co jest gorsze zycie bez niego w samotności czy z nim w obawie i ciągłym strachu...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
robi
Gość
|
Wysłany: Pon 19:58, 04 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
witam jestem po slubie osiem lat mam synka rok i 7 miesiecy i curke 6 lat moja rzona chce odejsc o demnie ja robie wszystko zeby utrzymac te malurzenstwo czytalem tak kilka postow ze zdrada z mojej strony tego nie bylo po prostu lubie wypic to chyba nic takego rzona pracuje od rana do wieczora a ja jak mam chwile to jestem z dziecmi bo ich kocham tak samo jak zonkę rozmawiam tule sie niewiem co zrobic czy ma odejsc
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
robi
Gość
|
Wysłany: Pon 19:58, 04 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
niewiem
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
nnn
Gość
|
Wysłany: Pią 19:54, 15 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
dziewczyny i faceci kochajcie sie prosze nikt nikomu nie mowil ze jest latwo!
co to jest wypalenie po 5- 7latach?
przezyjcie razem 25 lat pozamykajcie karty i rozejdzie sie z honoreem/takie cos tez jest/
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ola
Gość
|
Wysłany: Wto 22:10, 25 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
ja jestem 20 po slubie maz pszes zeszly rok mnie i dzieci oklamywal ze nas kocha ale z inna sie spotykal teras uznal ze niewie z kim chce byc i odszedl a z nia sie spotyka jest mi cieszko bo klamstwo jest naj gorsza zecza w malzenstwie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ola
Gość
|
Wysłany: Wto 22:27, 25 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
ja wiem ze morzna sie czasem zagubic ale malzenstwo jest na dobre i na zle dzieci tesz w tych czasach trudne ale to znaczy ze czeba uciekac w pijanstwo i zdradzac a co zemna ja jestem katoliczka i napewno osobe ktura kiedys kochalam nie zdradzilam bym ale ja mu zycze jak najlepiej morze kidys zastanowi sie co zrobil ale bendzie zapuzno ja mam do kogozyc curka i syn sa mi maj naj na swiecie barzo ich kocham a meza jusz nie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pinkiboy
Dołączył: 07 Mar 2009
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Jelenia Góra
|
Wysłany: Sob 14:13, 25 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Jeszcze nie widziałem normalnego informatyka (no, może poza mną).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ajgulinka
Gość
|
Wysłany: Pon 22:37, 02 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
Witam!
Ja jestem 2 miesiące po ślubie z facetem, z którym byliśmy parą 4 lata. Wcześniej też się kłóciliśmy, ale teraz kłócimy się po prostu strasznie. Tak wiele rzeczy mnie w nim wkurza! Ciągle gra na kompie, siedzi w pracy albo robi coś sam, a ze mną w ogóle nie ma potrzeby spędzania czasu! No moze oprócz seksu:( Jest mi tak strasznie przykro! Przez to ciągle po nim buczę, a on się obraża. Nieraz trzaskamy drzwiami i wyzywamy się jestem w 6 miesiącu ciąży powoli dochodzę do wniosku, że małżeństwo to był błąd, skoro mamy zupełnie inne zainteresowania. Ja bym chciała wychodzić gdzieś: na spacery, do kawiarni, do kina, na spotkania ze znajomymi,a on albo by se siedział sam albo wychodził tylko ze swoimi kolegami i wychodzi na to, że o wszystko się czepiam, ale widzę, że nasze drogi się rozchodzą Czasem jeszcze mnie gdzieś zabierze i widzi, że wtedy jest super między nami, ale na codzień jest po prostu okropnie już zaczynam przez to wszystko myśleć o rozwodzie, choć go strasznie kocham:(
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kacha
Gość
|
Wysłany: Wto 16:58, 11 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
ja jestem po slubie 6 tygodni i w 5 miesiacu ciazy.Zaczynam coraz bardziej zalowac,ze za niego wyszlam.Mysle,ze za bardzo obawialam sie co powie rodzina,a powinnam przeciez myslec o sobie.W mezu nie mam zadnego wsparcia.On tylko siedzi przed kompem i zajmuje sie swoimi sprawami.Nie rozumie mnie kiedy mowie jak go potrzebuje.On mowi ,ze ciaza to nie choroba i ze ja wszystko wyolbrzymiam.A ja poprostu pragne troche zainteresowania,jak nie mna to chociaz dzieckiem.Mowi sie,ze ciaza to okres blogoslawiony,a dla mnie ciaza to samotnosc i lzy.Mysle o tym zeby odejsc od meza,ale boje sie ze sobie sama z dzieckiem nie poradze a nie mam nikogo kto moglby mi pomoc.juz sama nie wiem co robic
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ddstyk
Dołączył: 14 Kwi 2014
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
|
Wysłany: Pon 18:51, 14 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Trzeba skorzystać z dobrej porady psychologa, ja osobiście jestem z Warszawy i tutaj korzystam z porad dobrego psychologa i zarówno psychortapeuty z firmy maturitas, bardzo dobry psycholog.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
semist
Dołączył: 08 Wrz 2014
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
|
Wysłany: Pon 11:49, 08 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Myślę, że do tego trzeba czasu by nabrać szacunku. Nie jest to łatwe w szczególności po rozwodzie. Czas wszystko zmieni i będzie dobrze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Olka20
Dołączył: 21 Sie 2014
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 13:04, 03 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
No ja tez myślę, że terapia u psychologa jest tutaj niezbędna, ewentualnie może tutaj pomóc hipnoterapeuta - póbował ktoś ?
_____________________________
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lokaf
Dołączył: 02 Gru 2015
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
|
Wysłany: Śro 22:38, 02 Gru 2015 Temat postu: |
|
|
Najważniejsze aby nie być samemu , tylko móc z kimś pogadać. Na początek może być dobry psycholog.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
becia
Dołączył: 19 Sty 2016
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
|
Wysłany: Wto 22:38, 19 Sty 2016 Temat postu: |
|
|
[quote="Olka20"]No ja tez myślę, że terapia u psychologa jest tutaj niezbędna, ewentualnie może tutaj pomóc hipnoterapeuta - póbował ktoś ?
Tak, ja próbowałam to nic trudnego ani dziwnego, wchodzisz do psychologa jak do starej dobrej koleżanki i po prostu rozmawiacie. Psycholog potrafi wiele ciekawych wątków poruszyć i uświadomić Ciebie w pewnych sprawach jak jest a jak może być. Ja dzięki niemu zajęłam się [link widoczny dla zalogowanych] także każdy może w sobie na nowo odnaleźć pasję i od początku zacząć ekstytować się życiem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez becia dnia Pią 18:22, 22 Sty 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
momen
Dołączył: 01 Kwi 2016
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
|
Wysłany: Pon 12:04, 04 Kwi 2016 Temat postu: |
|
|
Myślę, że w tym przypadku może pomóc akceptacja , spotkanie z drugim człowiekiem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|